Srebrna Biblioteka Hohenzollerna
Od 1947 r. w Bibliotece Uniwersyteckiej w Toruniu przechowywanych jest 12 XVI-wiecznych srebrnych opraw z kolekcji, która przed II wojną światową stanowiła ozdobę zbiorów Państwowej i Uniwersyteckiej Biblioteki w Królewcu.
Srebrna Biblioteka w swoim pierwotnym kształcie liczyła 20 woluminów. Wiemy o losach 15. Dwanaście jest w Toruniu, jedna w Bibliotece Narodowej w Warszawie, jedna w Państwowych Zbiorach Sztuki na Wawelu (oprawa niekompletna) i jedna w Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie. Nie wiemy, co stało się z pięcioma oprawami. Niewykluczone, że istnieją, ale mimo kilkuletnich poszukiwań zarówno w Polsce jak i poza jej granicami, nie udało się tego ustalić.
Srebrna Biblioteka w swoim pierwotnym kształcie liczyła 20 woluminów. Wiemy o losach 15. Dwanaście jest w Toruniu, jedna w Bibliotece Narodowej w Warszawie, jedna w Państwowych Zbiorach Sztuki na Wawelu (oprawa niekompletna) i jedna w Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie. Nie wiemy, co stało się z pięcioma oprawami. Niewykluczone, że istnieją, ale mimo kilkuletnich poszukiwań zarówno w Polsce jak i poza jej granicami, nie udało się tego ustalić.
Oprawy są niezwykle cenne nie tylko ze względu na wartość samego kruszcu. Ich sława wzięła się stąd, że srebrne blachy zdobione są dekoracją, której poziom artystyczny zapewnił kolekcji rangę jednego z najcenniejszych zabytków złotnictwa epoki renesansu. Oprawy zawierały 27 luterańskich druków o treści religijnej oraz jeden rękopis. Cała kolekcja powstała między rokiem 1550 a 1562.
Srebrna Biblioteka jest zabytkiem unikatowym. Z dotychczasowych dziejów złotnictwa nie znamy tak licznego zbioru książek w tak dużym formacie (aż 14 foliałów, 4 księgi w formacie in quarto, 2 księgi w formacie in octavo) oprawionych całkowicie w srebro. Był to ewenement również w XVI wieku, bowiem największa popularność srebrnych opraw wiąże się z epoką średniowiecza. Wynalazek druku ruchomymi czcionkami i pojawienie się taniej książki spowodował ich zanikanie. Zachowały swoją atrakcyjność w kręgach kolekcjonerów. Każda z opraw składa się z dwu desek dębowych grubości około 4 mm, na które nałożone są srebrne blachy o grubości 1-3 mm. Blacha pokrywa również wypukły grzbiet połączony z okładzinami za pomocą zawiasów. Aby nie zsuwała się z drewnianej okładki, jest do niej przytwierdzona nitami lub gwoździami. Oprócz blach do desek zamocowane są – także śrubami i nitami – plakiety. Umieszczone w centrum okładziny albo w narożach mają kształt koła, trapezu, kwadratu, bądź prostokąta. Każdy wolumin zamykają dwie klamry składające się z uchwytu i zapinki. Oprócz srebra do opraw użyto jeszcze trzech rodzajów metali: żelaza (z niego sporządzony jest rdzeń w zawiasach), mosiądzu do nitów i gwoździ oraz złota, którym pokryte były wypukłe elementy dekoracji. Były, ponieważ na zachowanych oprawach jest ono niemal całkowicie starte. Wystrój niektórych okładzin wzbogacono emalią lub polichromią.
Jedna okładzina waży ponad 2 kilogramy! Ciężar opraw razem z drukami – tych w formacie in folio – waha się od 3,32 do 5,37 kilograma! Z dwóch zachowanych woluminów w formacie in quarto jeden waży 2,14 kg, drugi – 2,24 kg.
Jedna okładzina waży ponad 2 kilogramy! Ciężar opraw razem z drukami – tych w formacie in folio – waha się od 3,32 do 5,37 kilograma! Z dwóch zachowanych woluminów w formacie in quarto jeden waży 2,14 kg, drugi – 2,24 kg.
Dekoracje srebrnych okładzin i grzbietów wykonano w kilku technikach złotniczych. Najczęściej grawerowano blachy rylcem, rzadziej wykuwano ornament (na zimno) w srebrnej blasze młotkami. Oprawy wyszły spod ręki mistrzów złotniczych: Pawła Hoffmanna, Hieronima Köslera, Gerarda Lentza, Krzysztofa Rittera Starszego, Korneliusza Vorwenda. W przypadku kilku nie udało się ustalić warsztatu złotnika. Płaszczyzny okładzin, jak również nałożonych na nie plakiet, zdobione są kompozycjami figuralnymi oraz ornamentem. Kompozycje figuralne są najczęściej scenami zaczerpniętymi ze Starego i Nowego Testamentu. Z przedstawień świeckich zwracają uwagę wizerunki fundatorów kolekcji: księcia Albrechta i jego żony Anny Marii.
Srebrna Biblioteka trafiła do Torunia w przeszło 400 lat po jej fundatorze. Albrecht przybył tutaj nad Wisłę po raz pierwszy jeszcze jako wielki mistrz Zakonu w 1520 roku w związku z rozmowami rozejmowymi, które prowadził z królem Zygmuntem I Starym. Miały one zapobiec dalszej wojnie polsko-krzyżackiej; książę zerwał je, opuszczając Toruń po kilku dniach.
Srebrna Biblioteka przechowywana jest w specjalnych warunkach w Bibliotece Uniwersyteckiej w Toruniu. Eksponowana dla publiczności jest rzadko, zwykle w Muzeum Uniwersyteckim, ostatnio w 2005 i 2010 r.
Srebrna Biblioteka przechowywana jest w specjalnych warunkach w Bibliotece Uniwersyteckiej w Toruniu. Eksponowana dla publiczności jest rzadko, zwykle w Muzeum Uniwersyteckim, ostatnio w 2005 i 2010 r.
Srebrna Biblioteka trafiła do Torunia w 1947 r. z Pasłęka.
Jeszcze w 1942 r. kolekcję można było oglądać na stałej wystawie w Królewcu. Dopiero zmiana sytuacji militarnej na froncie wschodnim na niekorzyść Niemiec, zmusiła administrację Państwowej i Uniwersyteckiej Biblioteki do ewakuacji co cenniejszych zbiorów na teren Warmii i Mazur. Akcja ta została zakończona na początku 1944 r. Cały zbiór stałej wystawy, na którą – poza Srebrną Biblioteką – składały się również dokumenty archiwalne, rękopisy, stare druki prezentujące osiągnięcia królewieckiej typografii, grafiki i introligatorstwa, został ukryty w majątku w miejscowości Karwinden (dzisiaj Karwiny), siedzibie rodowej Dohnów. Była to w czasach rządów księcia Albrechta jedna z sześciu rodzin hrabiowskich osiadła na terenie Prus Książęcych w pobliżu dzisiejszego Pasłęka, niedaleko Elbląga.
Zamek w Królewcu wraz ze starym miastem został w sierpniu 1944 r. podczas nocnych nalotów lotnictwa brytyjskiego obrócony w ruinę. W 1945 r. północna część dawnych Prus Wschodnich przypadła Rosji. Pozostałą przydzielono Polsce. Köningsberg, decyzją władz radzieckich nazwany Kaliningradem, znalazł się po stronie rosyjskiej, skarby biblioteki królewieckiej – w Karwinach, po stronie polskiej. W pierwszych miesiącach po wojnie polskie Ministerstwo Oświaty dało kilku bibliotekom prawo zwożenia książek ze wskazanych miejscowości dawnych Prus Wschodnich. Takie zezwolenie otrzymały również władze nowo powołanego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Kiedy do książek ze zbiorów królewieckich w Pasłęku dotarła ekipa UMK, były już mocno przetrzebione. Być może część zbiorów rozkradziono w Karwinach, być może już w Pasłęku. W każdym bądź razie, wśród 20 tys. woluminów, które w 1947 r. przewiózł do Torunia dr Stefan Burhardt (przed wojną dyrektor Biblioteki Publicznej im. Wróblewskich w Wilnie) znajdowało się już tylko 14 srebrnych opraw. W 1949 r. z tych 14 opraw ubyła jedna. Stefan Burhardt przekazał ją dr. Adamowi Łysakowskiemu dyrektorowi Państwowego Instytutu Książki w Łodzi. Pod auspicjami tego instytutu powstać miało muzeum książki. Nie powstało, a oprawę włączono do zbiorów Biblioteki Narodowej w Warszawie.
Oprac. Arkadiusz Skonieczny
Data publikacji: 05-10-2015
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Dodaj swój komentarz:
Ostatnia modyfikacja 29-03-2018 22:27