en
POLECAMYDotknij Gotyku w Toruniu
POLECAMYZrób samodzielnie pierniki
POLECAMYZWIEDŹ TORUŃ Z KUFLEM PIWA!
POLECAMYPOZNAJ WIELKĄ TWIERDZĘ TORUŃ

Garść refleksji z podróży do raju utraconego

13 lipca 2007, prawie północ
Turysta we własnym domu


    Drodzy Państwo!
Przez cały rok usycham z tęsknoty za Toruniem po to, by, skoro tylko znajdę się w jego granicach, stwierdzić, że mój przyjazd tutaj był błędem. Natychmiast ciśnie się pytanie: co ja tu robię? Czy to jest nadal moje miasto? Przyjaciółka ze studiów mawiała, że miasto tworzą ludzie, a tych, którzy przyprawiali mnie o radość i łzy, już tu nie ma. Rozpierzchli się po całym świecie. Nawet gdyby byli, niewiele by to zmieniało, bo są w innym punkcie swojego życia niż ja. Mają kariery, domy, dzieci; żyją w uporządkowanych warunkach rodzinnych i socjalnych. A co mam ja? Ja mam swojego toruńskiego Frankensteina, w którego rozpaczliwie usiłuję tchnąć życie. Oczekuję od tego miasta rzeczy niemożliwych: chcę, by było moim wehikułem czasu. By sprawiło, żebym znów miał 20 lat, serce zdolne do miłości i nadzieję, że wszystko jeszcze przede mną. Przychodzi mi do głowy scenariusz na – upiorny skądinąd – teledysk: Toruń. Ludzie zastygli w najróżniejszych pozach, uwięzieni w wulkanicznej lawie niczym starożytni Pompejańczycy. Jestem jednym z nich. Nagle rozbijam krępującą mnie skorupę i budzę się do życia. Zdumiony i przerażony wodzę wzrokiem po tym ogromnym cmentarzysku, wypatrując kogoś, kogo znałem, a kto mógłby być dla mnie pomostem między przeszłością, a teraźniejszością, ale nikogo takiego nie znajduję, bo wszyscy są martwi…
Toruń jest jak zdjęcie ukochanego, które przechowuje się jak relikwię: niby łudząco do niego podobne, ale to jednak nie on.

Skłamałbym, gdybym powiedział, że jakieś miejsce na ziemi jest mi bliższe niż to miasto. Ani czworokąt Miastko - Bytów -Słupsk -Chojnice, w którym się wychowałem. Ani Halle nad Soławą, w którym studiowałem. Ani Kolonia, która przez jakiś czas zdawała mi się namiastką Raju na ziemi. Ani Wrocław, w którym moja miłość nabierała realnych kształtów. Ani Gdańsk, z którego jestem taki dumny, bo to stolica mojego rodzinnego województwa i zachwycające miasto. Wszystkie te miejsca są mi bliskie i drogie, z wiekiem coraz bardziej umiem docenić ich piękno, ale kocham tylko Toruń. Gdy odnosi jakiś sukces, cieszę się, jakby to był mój sukces; gdy przegrywa, boli mnie to, jakby to była moja osobista porażka. Toruń i ja, ja i Toruń tworzymy mistyczne ciało. Gdyby wyciąć Toruń z mojego życiorysu, co by mi zostało? Tu doświadczyłem bólu pierwszej odrzuconej i rozkoszy pierwszej odwzajemnionej miłości. Tu nieśmiało i nieporadnie zacząłem wcielać w czyn moje marzenia o przyjaźni. Tu po raz pierwszy poczułem się w pełni doceniony intelektualnie oraz uwierzyłem w swoją intelektualną wyjątkowość tak dalece, jak pozwoliła mi na to moja patologiczna niewiara w siebie. Tu dwa razy się narodziłem: 1. października 1989 dla wielkiej przygody z nauką i 1. sierpnia 1996 dla pierwszej, i jak dotąd jedynej, odwzajemnionej miłości. Tu też dwukrotnie strącono mnie na samo dno piekielnych czeluści: 21.września 1997 i 17. maja 1998.

Wyobraźcie sobie, że odbywacie męczącą podróż na drugi koniec kraju, by odwiedzić swój ukochany dom. Na miejscu jednak okazuje się, że jesteście w nim tylko gościem. Nie, nawet nie gościem, ale turystą, a granica między tym ostatnim, a intruzem jest bardzo cienka. Musicie zapłacić, by obejrzeć sprzęty w swoim domu, bo teraz są dla Was eksponatami, ale nie wolno Wam ich dotknąć. To jak wąchanie kwiatków przez szybę, jak miłość za pieniądze. Mijają Was ludzie na ulicy i ze sposobu, w jaki chodzicie i się rozglądacie, wnoszą, żeście turystami, a Wy myślicie: „Gdybyście tylko wiedzieli, jak bardzo jestem Torunianinem, nie patrzylibyście tak na mnie. To miasto jest tak samo moje, jak i wasze i być może mam większe prawo zwać się Torunianinem niż wielu z was”. Ja zwiedzający swój dom-muzeum – czy to też nie byłby interesujący materiał na teledysk? Nie chcę do usranej śmierci być turystą we własnym domu. Niech będzie mój fizycznie lub niech ktoś mi go wydrze z serca.

 
14 lipca 2007, 14.30
Gotyk na dotyk


Spojrzałem dziś na Toruń wypoczętymi oczami i stwierdziłem, że warto było czekać cały rok, by móc tu teraz być. Toruń to największy kompleks architektury gotyckiej w Polsce, a w krzyżackiej Europie. Teraz, gdy patrzę na miasto z perspektywy wygnańca, wiem o nim znacznie więcej niż w czasie, kiedy tu studiowałem. Wtedy widziałem piękną architekturę, ale nie widziałem detali. Teraz wyławiam perły z tego naszyjnika zwanego Toruniem. Wtedy kochałem Toruń bardziej sercem, a teraz kocham go bardziej oczami. Gdy jakiś turysta zapytał mnie 15 lat temu, jak dojść do Pomnika Kopernika, bez chwili namysłu wskazywałem drogę, ale wystarczyło, aby spytał np. o Dom Kopernika, a już bezradnie rozkładałem ręce. Co ja w tamtych czasach wiedziałem o Toruniu? Tyle co nic. Znałem swój akademik, kilka budynków UMK i Szeroką – reprezentacyjny deptak staromiejski. Tak naprawdę zacząłem poznawać Piernikowy Gród, gdy Marcin i Dieter umożliwili mi powrót do niego. Od tamtego czasu patrzę na Toruń bardziej analitycznie – rozkładam go na czynniki pierwsze. Musiałem (ale też chciałem) poznać Toruń, by pokazać go Marcinowi i Dieterowi, tak aby ten pierwszy nie żałował, że zostawił dla mnie Wrocław, a drugi dobrze się bawił, gdy nas tu odwiedzał. Marzy mi się, żeby każdy Polak (po)znał i (po)kochał Toruń. Gdybym miał taką władzę, zarządziłbym, żeby każdy obywatel musiał tu przyjechać co najmniej raz w roku pod groźbą wydalenia z kraju. Marzy mi się, żeby Toruń został nie tylko Europejską Stolicą Kultury 2016, ale stolicą Polski, świata i Wszechświata. Dopiero wtedy byłbym w pełni ukontentowany. Wszyscy ludzie, którzy są/byli dla mnie ważni, przeszli chrzest toruński, a większość w taki czy inny sposób związała się z Toruniem: Marcin, ciocia Ania, Beata, Komboj, Repel, Ela, Beata, Dieter, Elisabeth i inni, bardziej incydentalni znajomi. Niezależnie od miejsca pochodzenia i obecnego zamieszkania, pozostaną dla mnie Torunianami.

Od czasu, gdy w 1998 drugi raz opuściłem Toruń, miasto wypiękniało – starto z niego kurz historii i zrobiono mu dyskretny makijaż, taki co to niczego nie ukrywa, ale wydobywa istniejące atuty. Wpis na Listę UNESCO też zrobił miastu dobrze. Wzrosły nakłady na renowację zabytków, a tym samym napłynęło więcej turystów.

Ale jestem tu tylko połowicznie szczęśliwy. Toruń jest dla mnie jak chleb, a chleb je się codziennie, a nie tylko od święta. Nie chcę Torunia - atrakcji turystycznej. Chcę Torunia na co dzień, jak powszedniego chleba, jak powietrza. Chcę wyjść na spacer na Starówkę, gdy najdzie mnie ochota, spontanicznie, a nie ganiać po niej z zegarkiem w ręku, niczym wycieczki niemieckich seniorów, i zaliczać kolejne kwartały, bo skoro już tu jestem, muszę się przecież nacieszyć Toruniem na zapas. Ale doskonale wiem, że to niemożliwe. Dlatego poczuję tęsknotę, skoro tylko wsiądę do autobusu powrotnego. Będzie ona wzrastała w miarę oddalania się od miasta, by osiągnąć apogeum z chwilą, gdy na horyzoncie zamajaczy tablica z napisem „Polkowice”. Wstręt do Polkowic będzie regularnie podsycał moje toruńskie tęsknoty. I tak będę cierpiał aż do następnej wizyty w Toruniu, która najprawdopodobniej nastąpi w przyszłe wakacje.


15 lipca 2007, 15.00
Genius Loci


Dziś jest nieznośnie gorąco, nawet wiślana bryza, po którą przyszedłem na Bulwar Filadelfijski, nie przynosi ulgi. Gdy słupek rtęci przekracza 25 kresek, nastawiam klimatyzację i nie wyściubiam nosa z domu – jeśli w nim jestem. A tu grzechem byłoby siedzieć w akademiku i się nudzić, zresztą tam wcale nie jest dużo chłodniej. Upał nie przeszkadza mi w snuciu refleksji nad Toruniem i moim życiem. Przekonuję się, że rację mają Ci, którzy twierdzą, że do pewnych miejsc przypisany jest genius loci, a inne są go pozbawione. Jak bardzo Polkowice mnie wyjaławiają, jak zabijają we mnie ducha, rozumiem dopiero w Toruniu. Czy Kopernik mógłby przyjść na świat w Polkowicach?

Zbysław Erdmann
Pozdrawiam
2007-07-23

drukuj  poleć artykuł
Ostatnia modyfikacja 19-01-2013 21:37
Booking.com

Twoja wycieczka

W Twojej wycieczce znajdują się miejsca:

    Sonda

    Które miejsca w okolicy planujesz odwiedzić będąc w Toruniu (max 3):